BEZ TYTUŁU | Poznańska

Jak jest dobrze/najlepiej, to chyba dobrze, że nic się nie zmienia, co?
Czyli powrót syna fajn dajningowego.

Wiem, że lepsze zasięgi/reakcje mają hejty niż propsy, ale na hejty szkoda mi czasu, chyba że ktoś serio przegnie, jak kiedyś jedna knajpa z Koszyków, czemu dałem wyraz.

Wiem, że nie zawsze szczerze odbieracie recenzje/opinie zmieniające się w peany – kompletnie nie rozumiem czemu.
Jak jest dobrze to pisze, że było dobrze. Moja gastro-intuicja rzadko wystawia mnie na próbę, pcha tam, gdzie iść nie powinienem, stąd po prostu rzadko żałuje. Nawet poszczególne dania, które wybieram, są często tymi najlepszymi w danym miejscu – co zrobić, tak mam – „wiem to od debiutu i nie mam sumienia wyrzutów w związku z tym! Ty pokutuj. Każdy się urodził z czymś, wiesz?”

Zaczynając laurkę z prawdziwego zdarzenia:
Wnętrze – świetnie dopasowane do poziomu restauracji. Jest ciekawie, bywa intrygująco, z klasą, galanta i na czasie.

Obsługa – prze-mi-ła! Kolejny nieoczywisty element restauracji z wyższej półki. Rzadko kiedy trafia się personel, który sprawia, że czujesz się swobodnie, że recytowane przez nich składniki nie brzmią jakby je czytał „lektor Ivona”, że jest w tym serce, prawdziwe zaangażowanie, że ktoś wie o czym mówi, że stosownie doradzi w razie potrzeby.
Nie macie jeszcze dość lukru?

To szykujcie się na Szefa Kuchni, Erwana Debono- bystrego, rzutkiego jegomościa francuskiego pochodzenia, który jest w 100% fachowcem w tym co robi. Uśmiechnie się, pogaworzy, ale ciągle panuje nad wydawką i wraca do pracy jeśli sytuacja tego wymaga. I gitara, o to chodzi. Przede wszystkim świetnie robi swoją robotę – a przy okazji potrafi zmienić się w serdecznego gospodarza. Prawidłowa kolejność/proporcja. Śmiało zajrzyjcie do Niego na -1

Najważniejsze zostawiłem na koniec, czyli kuchnię, jedzenie, z francuską bazą, sznytem ale na ile to możliwe oparte o polski, lokalny produkt najwyższej jakości. Zresztą co się będę rozpisywał, jest bajka, serio, wszystko się zgadza i zostawia Cię jedynie z pomrukiem satysfakcji.

Na zdjęciach znajdziecie:
Grasicę cielęcą (35zł) sos grenobloise, seler – Cudnie chrupie, mięciutka, w panko-panierce. Kaparowy start, korzenno-selerowe dodatki, subtelne, serowe tło, pianka/puch.
Grasica! To ją, prócz flaków i kaszanki, też wcinam ostatnio często. #teampiątaćwiartka
Ślimaki po burgundzu (6 lub 12 szt do wyboru) – przełamałem się po paru poprzednich, średnich doświadczeniach i mhm, było warto
Tartiflette (31zł) ziemniaki, bekon, ser reblochon – to nie może nie zagrać. Wędzona nuta bekou, ziemniaczki, cebula, mhmm. Soczyste, idealnie doprawione danie. Delikatne w smaku pikle, no i ser…
Burgera z kaczki, foie gras, musztardą miodową (49zł) Frytuchny chrupiące a mięciutkie. Subtelnie słodki, aromatyczny keczup. Fła gra wyczuwalna w tle.
Królika (62zł) chorizo, krewetki, kapusta | Bez zaskoczeń. Bardzo delikatne mięso. Intrygująca faktura ciasta. Pojawiają się dymne nuty. Warzywa dają kwasowość i słodycz jednocześnie. Krewety fajne, ale danie i bez nich kompletne.
Creme brulee (19zł) słony karmel, sable breton, lody o smaku fasoli tonka | Cudownie cynamonowe lody, delikatne wnętrze. Wyważony, chrupiący deser. Różne struktury, kruchość, ciasto, krem. Super balans, po zjedzeniu chętnie od razu domówiłbym kolejną porcję.
Cygaro (22zł) kawa, wędzona śliwka, whisky ardbeg – deser który zostaje z Tobą na dłużej, szczególnie torfowa nuta whisky, wizualnie też klawo, co? Kwasowo-gorzkawy, czekoladowo-śliwkowy konkret.

Poza wyjściem na obiad/kolację BT oferuje lunche i późne śniadania (kroki) w soboty do 16tej.
Jak się kiedyś wyrobię, to dam Wam znać jak było (po fotach z ich konta sądząc będzie sztos).
Do karty dołączyła też kawa/herbata gourmand – parę lat temu, narzekając na brak/sporadyczne pojawianie się tej opcji w warszawskich knajpach, obiecałem dawać znać/promować miejsca, które ją wprowadzą więc hej! Właśnie to robię! Mają cafe gourmand! Idź tam!:D

Po takiej wizycie człowiek odzyskuje chęć/sens/ochotę na fajn dajning – serio!
Co mnie bardzo cieszy. Akurat w tym nie jestem oryginalny. Przesyt przerostu formy nad treścią to trend ogólnoświatowy, nie dominujący ale jednak szczęśliwie dla mnie występujący. Nic nie poradzę – mogę widzieć wodotryski, jak smaku nie będzie to ni huhu nie polubię dania. Kilka rozczarowań zagranicO też mi w tym pomogło, także w * restauracjach (ten Miszlen… mam ochotę nagrać film, w którym mówię co o nim myślę).

Chceta więcej (dobrego, realnie smacznego) fine diningu?

Jedyne do czego na siłę mogę się przypieprzyć, to że nie mogłem zrobić zdjęć pięknego-klimatycznego wnętrza baru, na -1. Akurat miejsce miała konkurencyjna sesja zdjęciowa. Bar i tak działa wieczorem, do późna a ja byłem o 12tej w dzień, ale co tam, jak mam strzelać focha i wybrzydzać to tak! Nie mogłem zrobić zdjęć! Straszne. Teraz będę musiał wrócić;>

Bez Tytułuhttp://beztytulu.com
POZNAŃSKA 16, WARSZAWA
REZERWACJE@BEZTYTULU.COM
22 251 52 88

Robert | WTF

Znajdź tu ▫najlepsze jedzenie na mieście? ▫sposoby/miejsca na miejski relax? ▫winne/piwne/kawowe rarytasy? ▫gastro'kulinarne gadżety i wydarzenia?